Nad ranem zbudziła mnie burza,grzmiało,trochę padał deszcz...Teraz jest pięknie,świeci słońce,22st.C.Brzuch nakarmiony nie bardzo zdrowym daniem,ale to nic.Raz na jakiś czas pozwalam sobie grzeszyć jedzeniowo.
Skończyłam brązową serwetę recyklingową , zużyłam na nią niecałe dwa rękawy męskiego swetra.
Myślę że fajnie wygląda,planuję jeszcze kupić sweter w kolorze beżu,ecri.Chciałabym zrobić w tych kolorach pled.
To żółte widoczne w tle to zaczęty w kwietniu szal.Włóczka z odzysku.
Postanowiłam dokończyć różne pozaczynane rzeczy. Na wielu blogach są prowadzone takie akcje: uwolnij materiały, denka, sale... Dołączam się po cichu do tych blogerek.
Dzięki temu że moje dziecię było w domu i wykonało trochę zdjęć,mogę się uwiecznić w blogosferze :-)
Wianek to kawałek lnianej serwety,resztki koszul i koronki. Słoiki na cukier,herbatę sól,mąkę,domową vegetę i melisę to słoiki po kawie.I jedna z moich ulubionych serwetek z różami.
Pozdrawiam